Ile razy w młodzieńczych latach, widząc unoszące się śmigłowce, marzyliśmy o podniebnych podróżach? Ile razy chcieliśmy zasiąść za sterami Boeinga, F16 czy Mi-24? Już teraz możemy przesiąść się z wysłużonego Ferrari z długą antenką i ledwo działającym pilotem, na Ar.Drona - zdalnie sterowany śmigłowiec i w końcu spełnić marzenia zarówno te nasze, zapomniane z biegiem czasu, jak i marzenia tych najmłodszych, którzy ze śliną na brodzie obserwują unoszące się samoloty.

Ar.Drone to czterośmigłowy helikopter sterowany... iPhonem! Tak, to nie żart - firma Parrot opracowała model śmigłowca, który łączy się za pośrednictwem fal Wi-Fi z telefonem Apple i przekazuje mu pełną kontrolę nad sobą. Ponadto przesyła również obraz z dwóch wbudowanych kamer, dzięki czemu nie tylko możemy nim sterować, ale i postrzegać rzeczywistość z jego perspektywy.

SKŁAD ZESTAWU

Głównym elementem zestawu jest oczywiście samo urządzenie, a raczej jego dolna część, na którą możemy założyć jedną z dwóch obudów. Element podstawowy wyposażony jest, jak już wspomnieliśmy na wstępie, w dwie kamery - jedną umieszczoną na froncie i będącą niejako głównym "okiem" Ar.Drona oraz drugą umieszczoną na spodzie, z której możemy spoglądać na świat widziany z popularnego "lotu ptaka". Obudowa urządzenia wykonana jest ze wzmocnionego styropianu, co nadaje śmigłowcowi lekkości. W środku elementu podstawowego znajduje się miejsce na dołączoną do zestawu baterię, którą można dodatkowo zabezpieczyć zapięciem na rzepy. Na czterech "nóżkach" urządzenia znajdują się cztery kilkunasto-centymetrowej długości śmigła. Minusem są zupełnie odkryte układy scalone znajdujące pod nimi. Brak zabezpieczenia instalacji może skutkować przepaleniem się po zetknięciu z wodą/śniegiem. Może, ale nie musi, mimo wszystko woleliśmy tego nie testować.

W zestawie, oprócz samego urządzenia znajdziemy m.in. dwie oddzielne obudowy przystosowane do różnych warunków. Pancerz dostosowany do użytku w pomieszczeniach zamkniętych jest dosyć spory, bo jego długość oraz szerokość oscylują w granicach 50 cm. Posiada on bowiem specjalne obręcze, uniemożliwiające śmigłom jakąkolwiek ingerencję z innymi przedmiotami. Jeśli mamy zamiar latać Ar.Dronem po domu, zdecydowanie powinniśmy użyć obudowy z zabezpieczeniami, chyba że planujemy akurat skrócić firanki, porysować meble i wprowadzić artystyczny nieład. Jeśli jednak, choć w niewielkim stopniu, zależy nam na pozostawieniu stanu rzeczy sprzed oderwania się nóżek samolotu od ziemi, zdecydowanie powinniśmy korzystać z zabezpieczonej obręczami obudowy.



Druga obudowa, którą dostajemy w zestawie jest przeznaczona do użytku na zewnątrz. Jest przede wszystkim lżejsza (380g w porównaniu do 420g) oraz mniejsza (45 x 29 cm), ma bardziej wyraziste barwy (nieświadome ptactwo zauważy Ar.Drona bez większego problemu) i nie posiada obręczy zabezpieczających. Ze względu na ich brak, należy zachować większą ostrożność, ponieważ bliski kontakt z wirującymi śmigłami może się skończyć tragicznie.


Do zestawu dołączona została również bateria (jakżeby mogło być inaczej) oraz dwuczęściowa ładowarka z bardzo ciekawym dodatkiem - całą gamą wtyczek do każdego rodzaju kontaktu. Niestety pojemność baterii pozostawia wiele do życzenia - 12 minut lotu przy prawie ośmiokrotnie dłuższym ładowaniu to raczej słaby wynik.

Dopełnieniem zestawu jest nasz kieszonkowy przyjaciel - iPhone, który za pośrednictwem sieci Wi-Fi łączy się z Ar.Dronem i służy nam jako pilot. O ten element musimy zadbać jednak sami, producent niechybnie zapomniał o dorzuceniu go do zestawu...

PRZYGOTOWANIE DO LOTU

Zanim przystąpimy do lotu musimy pobrać darmową aplikację Free Flight z App Store. Jak nietrudno się domyślić, służy ona do pilotowania Ar.Drone'a. Producent udostępnił również kilka innych aplikacji współpracujących ze śmigłowcem, niemniej wszystkie są płatne. Co ciekawe, został również udostępniony specjalny pakiet deweloperski, dzięki któremu twórcy aplikacji dla App Store mogą tworzyć własne programy współpracujące z Ar.Dronem (Więcej informacji na stronie ardrone.parrot.com).

Żeby opanować sterowanie Ar.Dronem warto przed pierwszym lotem zajrzeć do instrukcji. Choć do dyspozycji podczas lotu mamy tylko 2 joypady i 2 przyciski, zaznajomienie się z ich dobrą obsługą jest jak najbardziej wskazane. Należy też zajrzeć do ustawień, ponieważ dobra konfiguracja ma bardzo duży wpływ na komfort i łatwość opanowania unoszącego się w powietrzu helikoptera.

Przed lotem należy zadbać o to, by na drodze Ar.Drona nie znalazły się przeszkody mogące go w jakikolwiek sposób uszkodzić. Jeśli nie chcemy aby nasz lot skończył się jak dziewiczy rejs Titanica, warto usunąć z toru planowanego przelotu wszystko, co może zakłócić bezpieczną podróż śmigłowca. Jeśli chcemy korzystać z Ar.Drona na zewnątrz, należy również pamiętać aby robić to tylko i wyłącznie przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. W przypadku silnego wiatru lub opadów jakiekolwiek manewry są niewskazane. Co prawda można spróbować zadziałać na pogodę metodą zasiewu chmur, ale dla kilkunastu minut dobrej zabawy wydaje się to jednak bezcelowe.

Przed lotem należy również pamiętać o tym, że helikopter powinien latać z dala od istot żywych. Kontakt człowieka lub zwierzęcia z szybującym Ar.Dronem może się skończyć tragicznie, w związku z czym nawet nielubiana sąsiadka (ewentualnie jej wredny pudelek), powinna znajdować się co najmniej kilka metrów od urządzenia. Kilka metrów, ponieważ jakakolwiek awaria któregokolwiek ze śmigieł, może spowodować niekontrolowany zwrot. Nie oznacza to jednak awaryjności urządzenia, wpływ na uszkodzenia mogą mieć również czynniki zewnętrzne.


Dodatkowo musimy pamiętać o naładowaniu baterii, zarówno tej w iPhonie, jak i tej w Ar.Dronie. Niestety ta druga pozwala na dosyć krótki, bo tylko 12-minutowy lot. Co prawda obsługa połączenia wi-fi, streamingu wideo z dwóch kamer oraz wirowania czterech śmigieł to nie lada wyzwanie dla akumulatorka, który dodatkowo musi być na tyle lekki, by Ar.Drone bez problemu utrzymywał swoją pozycję w powietrzu, niemniej dodatkowa bateria w zestawie byłaby naprawdę zbawienna.

Kolejną rzeczą, o którą należy zadbać przed podniebnym wojażem jest wyposażenie się w 50 metrowy przewód, który pozwoli nam na połączenie telefonu z samolotem... Oczywiście to tylko żart, niemniej należy pamiętać o tym, by maksymalna odległość iPhone'a od Ar.Drone'a wynosiła 50 metrów. Na szczęście śmigłowiec jest przygotowany na niepoprawnych marzycieli pragnących oglądać świat z poziomu satelit Google Maps i w przypadku oddalenia się na większą odległość, po prostu obniża lot, by znaleźć się jak najbliżej swojego pilota. W takich przypadkach warto utrzymywać go nad wolną przestrzenią, bowiem, jak wiemy, loty nad drzewami mogą się skończyć poważnym uszkodzeniem.

GOTOWI? DO STARTU. START!

Po ustanowieniu połączenia, co trwa zaledwie kilka sekund, możemy rozpocząć podniebne wojaże. Na ekranie iPhone'a zobaczymy obraz przesyłany przez jedną z kamer (standardowo widzimy to, co pokazuje kamera frontowa) oraz dwa joypady, które posłużą nam za stery. Ten znajdujący się po lewej stronie ekranu służy do "przechylania" śmigłowca i kierowania go do przodu/tyłu oraz na boki. W zależności od ustawień, możemy go używać w dwojaki sposób - przytrzymując go, przechylać telefon i sterować za pomocą akcelerometru, bądź poruszać nim, tak jak ma to miejsce w przypadku standardowego "grzybka" znanego z kontrolerów w konsolach. Drugi joypad, umieszczony po prawej stronie, działa tylko i wyłącznie tak jak ów "grzybek". Dzieje się tak dlatego, że w przypadku korzystania z obu opcji naraz sterowanie akcelerometrem byłoby niemożliwe. Prawy joypad służy do obracania Ar.Dronem wokół własnej osi oraz zmiany wysokości (unoszenie/opadanie).


Sterowanie tylko z pozoru jest proste. W rzeczywistości całkowite opanowanie urządzenia może potrwać od kilku minut nawet do kilku godzin. Niestety Ar.Drone nie jest na tyle idealnie skonstruowany, że "zawieszenie" go w powietrzu pozostawi go w bezruchu. Co prawda możemy się spodziewać jedynie niewielkich odchyleń, niemniej kiedy wyjdziemy ze śmigłowcem na zewnątrz, gdzie dodatkowym bodźcem będzie witar, odczujemy tę z pozoru niewielką wadę w dużo większym stopniu. Oczywiście można się do tego przyzwyczaić, niemniej chwilę to potrwa.

Kiedy już opanujemy śmigłowiec na tyle, by móc choć częściowo przewidzieć jego zachowania i bez większych problemów nim sterować, możemy rozpocząć prawdziwy lot. Najlepiej jest szybować na zewnątrz lub w dużych pomieszczeniach, bowiem niewielkie pole manewru to niewielka radość z lotu. Bezpieczna odległość śmigłowca od iPhone'a kończy się na 50 metrach, o czym musimy pamiętać. W wypadku utraty połączenia Ar.Drone obniża lot. Jeśli więc połączenie zostanie zerwane nad chociażby drzewem, możemy mieć trudności z odzyskaniem samolotu. Jeśli chodzi o prędkość jaką jest w stanie osiągnąć śmigłowiec, wynosi ona 18 km/h (dla porównania średnie tempo ludzkiego chodu wynosi 4-5 km/h), możemy więc bez problemu biec za samolotem i nim sterować, choć nie dziwmy się wówczas reakcjom ludzi z otoczenia.

Wysokość na jaką możemy wznieść Ar.Drona wynosi tyle, na ile pozwoli nam zasięg Wi-Fi. Jeśli więc stoimy dokładnie pod nim, może on osiągnąć pułap 50 m. Kiedy połączenie zostanie zerwane, automatycznie obniży on swoje położenie do 6 m nad ziemią. Jeżeli jednak nie chcemy by urządzenie szybowało zbyt wysoko, możemy opcjonalnie zablokować maksymalną wysokość do 3 m (doskonała opcja dla początkujących pilotów).

Podczas lotu, jak już wspominaliśmy na wstępie, możemy spoglądać na świat z punktu widzenia śmigłowca. Kamery, choć jak widać na załączonych obrazkach nie przesyłają 30 klatek na sekundę w rozdzielczości HD, są znakomitą opcją w Ar.Dronie. Jedynym minusem jest brak możliwości rejestracji przesyłanego obrazu, możemy co najwyżej zrobić kilka screenshotów wbudowaną w telefon funkcją. Mimo wszystko oglądanie świata widzianego przez kamery helikoptera sprawia naprawdę ogromną frajdę. Należy jednak pamiętać, że podglądanie urodziwej sąsiadki zdecydowanie nie jest w dobrym guście.


LĄDUJEMY

Kiedy wskaźnik baterii pokaże nam mniej niż 10%, czy chociażby na widnokręgu spostrzeżemy zbliżającą się trąbę powietrzną, zdecydowanie powinniśmy lądować. Zacząć należy od ustawienia Ar.Drona nad wolną powierzchnią, tak by przy obniżaniu lotu nie wpadł w drzewo, stóg siana, czy stado owiec. Kiedy już znajdzie się nad w miarę równym podłożem, jednym kliknięciem przycisku "LANDING" znajdującego się u dołu ekranu, sprowadzimy helikopter na ziemię.

Jest jeszcze jeden przycisk, który służy do zupełnego unieruchomienia śmigieł. Przycisk "EMERGENCY" znajduje się u góry ekranu i winien być używany tylko w sytuacjach ekstremalnych. Jeśli więc niechybnie zbliżymy się do istoty żywej, lub chociażby wpadniemy w nowe firanki, powinniśmy go użyć, by ograniczyć szkody.

PODSUMOWANIE

Ar.Drone to przede wszystkim spełnienie marzeń z dzieciństwa. Co prawda ma swoje wady, w których najjaskrawszą jest bez wątpienia słabiutka bateria (lub brak drugiego egzemplarza w komplecie), niemniej swoje główne zastosowanie spełnia bez większych zarzutów. Oczywiście najpierw trzeba go ujarzmić, ale kiedy opanujemy tę sztukę pozostanie nam tylko i wyłącznie dobra zabawa. Krótkotrwała, ale dzięki temu pozostawiająca niedosyt, który sprawia że chcemy znów wzbić się w powietrze.

A na deser krótkie wideo, na którym (pomimo niesprzyjającej w ostatnich tygodniach aury) udało nam się zarejestrować testowany śmigłowiec:

Helikopter Ar.Drone do testów udostępniła Fabryka Zabawek. Dziękujemy!